Tupot kosmicznych kur… - o projekcie „Teleport” grupy artystyczno-kurzej „Kuratorki&Co”
Co robi kura, gdy nagle trafi na nowy teren? Chodzi, dziobie, dłubie pazurem – aż coś znajdzie. Kura, choć mała i niepozorna, jest uparta i cierpliwa, a to służy sztuce. Czy sztuka może być kurą? Opolska grupa artystyczna „Kuratorki&Co” stara się nam udowodnić, że tak.
„Kuratorki&Co” są połączeniem dwóch grup: „Kuratorek” i towarzyszącym im dziewczynom z „Nory” (grupy, której istnienie zasadza się na dzieleniu wspólnego mieszkania, czyli nory). „Kuratorki&Co” to Ania i Ela Gądek, Malwina Mielniczuk, Ilona Barszcz i Maria Bitka. „Kuratorki” powstały w marcu 2009 roku i złożone są z pięciu młodych artystek z Opola, które, pod kurzą przykrywką, jako kura-torki, starają się animować (gospodarować? od-kurzyć?) swoje działania w artystyczno-kurzy sposób. Podczas tegorocznej FAMY „Kuratorki&Co” wystąpiły z projektem „Teleport”. Projekt jest częścią akcji FAMA Udomowiona.
„Teleport” to konstrukcja z złożona z żelaznego stelażu na kółkach, obleczona srebrną i przeźroczystą folią. Można do niego wejść i malować po przeźroczystych ściankach Teleportu, zasłaniając tym samym widziany przez dziurę pejzaż innym, namalowanym przez nas widokiem. Jak tłumaczy Ilona Barszcz:
Jest to maszyna do teleportacji, zbudowana z super czułych, przenikliwych folii i membran, które potrafią teleportować. Teleportacja odbywa się za pomocą barwników i markerów: osoby zainteresowane mogą namalować miejsce, w które chciałyby się przenieść, a Teleport je tam przenosi; folie, z racji tego, iż są transparentne, łączą miejsce, w którym się znajdujemy obecnie, z tym miejscem które pojawia się w naszej wyobraźni.
W pierwszym tygodniu trwania festiwalu FAMA Kuratorki przechadzały się po mieście z tekturową kamerą, zatrzymywały przechodniów i zadawały im pytania odnośnie Świnoujścia: czy podoba się im to miasto i co warto tu zobaczyć. Od przyjazdu na FAMĘ dziewczyny prowadzą także dziennik okrętowy, w którym stopniowo dokumentują swoje działania.
Wcześniej przeprowadzałyśmy sondę, zadając trzy pytania ankietowanym:
1. Gdzie chcieliby się przenieść ze Świnoujścia, gdyby mieli taką możliwość,
(reakcje były różne; ankietowani zwykle chcieli się całkowicie przenieść ze Świnoujścia– WYNIEŚĆ, ale głównie w miejsca, których nie znali).
2. Co lub kogo zabrałbyś ze Świnoujścia (zwykle nie potrafili wskazać czegoś konkretnego, najwyżej plaża, dzieci, rodzinę, psy; nieliczni odpowiadali konkretniej, np. wiatrak, latarnia, atmosfera deptaku).
3. Trzecie pytanie – o imię dla maskotki akcji (miś to członek załogi i prezent miejscowego lumpexu). Zwykle odpowiedzi były tendencyjne: najczęściej było to Misiu, Owieczka albo „nie wiem”, ostatecznie „Famuś”; ktoś powiedział, że Henryk.
Sonda często przeprowadzana w sklepach, ponieważ tam istniało największe prawdopodobieństwo, że dziewczyny spotkają mieszkańców Świnoujścia, a nie turystów. Jak się okazało, wielu z nich nie wiedziało, że FAMA jest w tej chwili.
Jednak akcja z sondą i Teleportem to nie koniec działań „Kuratorek&Co”. Do Teleporta, bajkowej maszyny do teleportacji, wedrze się bowiem wirus, niejaki dżipsi-dżips, z łaciny gipsus-gipsus, zwany też silver gips. Dziesięciu śmiałków, gotowych do starcia z gipsusem, zostanie owiniętych streczem, na który nałożona zostanie cienka warstwa gipsu i farby.
Dżipsi-dżpis zatrzymuje ludzi pomiędzy wymiarami; jest to zawiśnięcie w przestrzeni nieruchomej, bezżyciowej i srebrnej; w trójkącie trawników…. Później następuje moment uwolnienia. Tym odlewom mogą towarzyszyć odczucia klaustrofobiczne, może to też być swoiste wejrzenie w siebie, spojrzenie troszeczkę obok, z innej perspektywy. Jest to rodzaj uświadomienia sobie ciała. Z kolei osoby, które podejmują się malowania ludzi, na swój sposób biorą udział w akcie przemocy, ingerowania w cudze ciało, w ich przestrzeń intymną (pomimo, że będą oni chronieni gipsem).
Projekt Kuratorek zakłada także działania nocne, podczas których uczestnicy akcji będą mogli malować na foliach Teleportu obrazy wyświetlane przez rzutnik. Do tej pory głównymi uczestnikami projektu są oczywiście dzieci – dorośli wolą trzymać się na dystans. „Teleport” zakłada integrację artystek z mieszkańcami osiedla „Chrobry”, na którym odbywa się akcja. Za sprawą „teleportacji” ma on z kolei wzbudzić w mieszkańcach refleksję na temat Świnoujścia – jak jest, a jak by być mogło, jak być powinno.
Dla nas „Teleport” to swoista droga do wolności. Mamy nadzieję, że chęć popuszczenia wodzy wyobraźni i zapomnienie o świnoujskich realiach i zasadach udzieli się także innym. Chcemy zmusić mieszkańców do refleksji nad własnym miastem. A tak naprawdę jest to także projekt o nas… czyli o ludziach, o tym, jak kierujemy swoim życiem.
„Teleport” jest projektem wielowątkowym, który można odczytywać na róże sposoby. Wyraźny akcent jest tutaj położony na rolę spojrzenia jako czynnika kreującego naszą rzeczywistość, zarówno zewnętrzną, co i wewnętrzną. Spojrzenie jednak nie jest czymś obiektywnym, łatwo można je zmienić lub poddać manipulacji. Jak pokazała akcja Kuratorek, spojrzenie, czyli sposób postrzegania i myślenia, nie jest czymś indywidualnym i jednostkowym, jest to raczej suma stereotypów i kulturowych schematów. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że małe dziewczynki, poproszone o namalowanie „podwórka takim, jakim chciałby, aby było”, malowały łąki i kwiatki, a chłopcy – wojnę, groby i bombardowania? Po takim eksperymencie łatwo można dostrzec, że dzieci, czyli te osoby, które teoretycznie mają najbardziej rozwiniętą wyobraźnię, tak naprawdę już na tym wczesnym etapie swojego życia myślą według ustalonych reguł i zasad (kobiecość równa się łąka, męskość – wojna).
W ramach swojej kilkudniowej akcji Kuratorki starają się badać i zmieniać spojrzenie mieszkańców Świnoujścia. Podczas ankiety wykonywanej w plenerze wspomagały się w tym celu tekturową kamerą „TV FAMA”, wewnątrz której, zamiast obiektywu, znajdowały się pobite lusterka. Zatem równocześnie z odpowiedzią na pytania dotyczące miasta, ankietowani zostali postawieni wobec własnego wizerunku w krzywym zwierciadle. Jak podkreślają artystki, ich działania często zasadzają się na żarcie i kpinie – tak jest i tym razem, kiedy mieszkańcy miasta zostali zaproszeni do podróży „do wolności” – poprzez wyzwalającą zabawę, żart i wreszcie autorefleksję.
Karolina Plinta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz