piątek, 3 kwietnia 2009

6.
… Odlot! Planowały odlot! A my nic nie wiedzieliśmy! Setki agentów rozsianych po całym kraju, a one tak sobie lecą, mówisz! Czemu nie były pilnowane!? Co robił agent X, a co Y?! A teraz? Śledzicie je?! Nie mogą opuścić więzienia! Dopilnujcie tego!
7.
KURA 1: Oglądałyście „Uciekające kurczaki”?
KURY: Nie.
KURA: Szkoda. Byłby jakiś punkt zaczepienia, pomysł na ucieczkę…
KURA 2: Phi, ja jestem osoba twórczą, nie potrzebuję wzorów, sama coś wymyślę.
KURY: My też.
KURA 1: A potem w demokratycznych wyborach wybierzemy najlepszy plan.
8.
Czas wrócić do Detektywa, bo zaczyna się nudzić, czekając na swój udział w akcji książki. Niecierpliwie przewraca strony „Kurhana” i obgryza paznokcie. Mówię mu, że za chwilę zaczyna. Ma udawać zdziwionego, gdy usłyszy pukanie do drzwi. Odwiedzi go, asystent Sancho. Detektyw ma zaproponować gościowi herbatę, za którą tamten podziękuje. Dalej niech spróbuje nawiązać przyjacielską rozmowę, zapytać o zdrowie żony Sancha, jego dzieci, pogodę. Typowa angielska dżentelmeńska gadka. Od asystenta dowie się o aresztowaniu kur, na co powinien zareagować bardzo żywo i spontanicznie.Wtedy wstaniesz, weźmiesz płaszcz i wyjdziecie razem. Tak zakończy się ten rozdział.
Oh, oh, oh!!!! Słyszę pukanie do drzwi! Ho, ho! Ależ jestem zdziwiony! Któż to może być?! O tej porze?!Niesamowite! To Sancho- mój asystent. Niewiarygodne, że to on! Jestem zaskoczony! Witaj mój drogi! Zdziwiłeś mnie! Herbaty? Nie?? Nigdy bym nie przypuszczał!...Co? Że z chęcią się napijesz? To dziwne. Nie tak było w scenariuszu…Hmm..Jakże się miewa szanowna małżonka? Wciąż narzeka na migrenę. A dzieci? Rozjechały się po uniwersytetach, tak, tak. Ależ pogoda pod psem dzisiaj. Leje i leje! Nieprawdaż? A propos zwierząt, to czy nie masz mi nic do powiedzenia na ten temat?Ach, och, czy to może być! Aresztowali je?! Nie spodziewałem się. Nigdy bym nie pomyślał! Że też…! Chodźmy Sancho, czas ucieka. Wezmę tylko palto. Ale burza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz